Gdy w menu zobaczyłem Stek Chateaubriand wiedziałem, że muszę go spróbować. Jest on niezwykłą rzadkością w menu restauracji w całej Polsce.

Stek Chateaubriand jest wykrawany z tzw. główki polędwicy wołowej. Najczęściej przygotowuje się go na grillu z dodatkiem masła i podaje z sosem bearneńskim. Nie jest to jednak jedyna droga, a stek można przyprawiać na różne sposoby. Popularną kombinacją jest  wykorzystanie pieprzu, czosnku, rozmarynu i octu. Dopiero tak przygotowane mięso powinno trafić  do obróbki cieplnej, w której najpierw krótko podsmaża się je na patelni, a później piecze. Chateaubriand jest często łączony z postacią francuskiego pisarza i polityka François-René de Chateaubriand. Podobno to właśnie jego szef kuchni po raz pierwszy zaprezentował stek Chateaubriand – lecz o dziwo jeszcze nie w formie, jaką znamy dziś.

Ale najpierw skosztowałem przystawek a były to: Ślimaki po burgundzku z masłem ziołowym z czosnkiem i bagietką oraz  Carpaccio z ośmiornicy z marynowanymi młodymi ziemniakami, sałatką z pomidorów concasse i dresingiem bazylikowym. Były wyborne.

Z niecierpliwością oczekiwałem na Steka Chateaubriand. W restauracji Roxx stek został podany z purée ziemniaczanym z truflą, grillowanymi warzywami i sosem Béarnaise To sos przygotowywany na bazie sosu holenderskiego z dodatkiem estragonu, szalotki i trybuli. Szczególnie odpowiedni do mięs pieczonych na ruszcie albo smażonych na patelni. Co mam powiedzieć R E W E L A C J A. W związku z faktem, ż porcja była dla dwóch osób(później doczytałem się w karcie) na deser zabrakło po prostu miejsca. A obsługująca  mnie  profesjonalna kelnerka Anastazja okazała się doskonałym doradcą smaku.