W malowniczo położonym uzdrowisku o niezwykłych właściwościach wód termalnych – Busku Zdrój - znajduje się awangardowy hotel o wdzięcznej nazwie „Słoneczny Zdrój” wraz z „Restauracją Ponidzie”. Nieprzypadkowo jej nazwa nawiązuje do regionu o tej samej nazwie bowiem wykorzystuje ona dary natury, występujące w tamtejszej okolicy. Do serwowania posiłków używa się miodów, serów miejscowych rolników, wędlin, olejów roślinnych, grzybów zbieranych w tamtejszych lasach oraz owoców i warzyw uprawianych ekologicznie w niezwykłym klimacie Niecki Nidziańskiej. Sprawia to, że potrawy w restauracji mają unikatowy i jedyny w swoim rodzaju smak.

Zachęcony opisem kulinarnych frykasów, rozpocząłem degustację dań. Jako „poczekajkę” zaserwowano mi marynowany kalafior z rzodkiewką oraz pasta z makreli Na przystawkę spróbowałem przegrzebków podawanych z ginem, limonką, imbirem wraz kolorową papryką. Danie to nie tylko mi bardzo smakowało, ale też bardzo efektowanie wyglądało.

Następnie dałem się skusić na krem z cebuli z szalotką i pudrem z tymianku oraz bulion z przepiórki z pierożkami z wołowiną, pancettą i świeżym lubczykiem. Zaintrygowała mnie nazwa zupy „Niech to diabli”. Jednak czytając jej bogaty w kalorie skład: wołowina, fasola korczyńska, grillowane warzywa, doszedłem do wniosku, że po jej zjedzeniu nie byłbym w stanie spróbować już nic więcej.

Wybornie smakowała również kaczka teriyaki wraz z sałatą, cytrusami i koprem włoskiem. Nie mogłem się oprzeć pierogom z wędzonym ziemniakiem, serem z Jędrzejowa (produkt regionalny), podgrzybkiem z pieczoną cebulką. Równie atrakcyjnie wyglądał opis Kusicielki, który zawierał kolejne produkty regionalne: gęsina, śliwki „Damach”, boczniaki, kluski z tamtejszych ziemniaków oraz Miód Napękowski. To spowodowało, że uległem… pokusie ;-))) i nie pożałowałem.

Świetne było też serwowane danie z łososia. Na szczególną uwagę zasługuje – podany do niej - sos rakowy, który był wyjątkowo aromatyczny i delikatny.

Rzadko zdarza mi się próbować deserów. Jednak tym razem skuszony przez miłą Panią kelnerkę, zamówiłem Creme brulee z tamtejszą śliwką szydłowską wraz z orzechami i przyznam, że zachwyciłem nie tylko formą, ale i niezwykłym smakiem. Trzeba podkreślić, ze pani cukiernik to wyjątkowo utalentowana osoba z dużą wyobraźnią i wrażliwością kulinarną. Fondant czekoladowy i ptyś ze słonym karmelem, lodami śmietankowymi i wiśnią też był wyborny.

Polecam,polecam,polecam…